Oferta

Jakie usługi mogę Ci zaoferować

Poszukiwanie osób zaginionych i ukrywających się.
Sprawdzanie wiarygodności finansowej partnerów biznesowych.
Ustalanie składników majątkowych osób fizycznych i prawnych.
Poszukiwania genealogiczne.
Sporządzania drzew genealogicznych wraz z opisem zdarzeń historycznych.

Sporządzania drzew genealogicznych wraz z opisem zdarzeń historycznych.

Przykład badań jakie prowadzę, w odniesieniu do mojej rodziny.

Jak będzie wyglądało drzewo genealogiczne, jak głęboko w przeszłość można dotrzeć w trakcie takich poszukiwań, na podstawie jakich dokumentów będzie ono sporządzane, czy możliwe jest wejście w posiadanie takich dokumentów, jakie dodatkowe informacje o życiu moich przodków mogę uzyskać. Tak najczęściej brzmią pierwsze pytania, z którymi klienci zwracają się do genealoga. Aby nieco przybliżyć temat, posłużę się przykładem badań jakie prowadzę, w odniesieniu do mojej rodziny.

Z uwagi na ograniczenia techniczne, poniżej przedstawiam jedynie niewielki fragment własnego drzewa genealogicznego, bez uwzględnienia rodzeństwa i kolejnych dzieci. W pełnej wersji, w chwili obecnej w moim drzewie występuje 110 nazwisk, pogrupowanych na 4 rodziny tj. rodziny dziadków (Dzięciołowie, Szukałowie) i babć (Sokołowscy i Prabuccy). 

Jak widać z zamieszczonego wykresu, w moich dotychczasowych poszukiwaniach dot. rodziny Dzięciołów, dotarłem do początków XVIII w. W księdze ślubów parafii w Rogowie (województwo świętokrzyskie, powiat kazimierski, gmina Opatowiec)), pod datą 24 maja 1706 roku, zamieszczony został wpis informujący o zawarciu związku małżeńskiego pomiędzy Andrzejem Dzięciołkiem, a Dorotą Domagała, jak również to, że oboje pochodzili ze wsi Wola Wyszogrodzka. Nieco inne brzmienie nazwiska, nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż na przestrzeni wieków nasze nazwiska również ewaluowały, zresztą w akcie zgonu zapisano, że w dniu 18 lutego1739 r. zmarł Andrzej Dzięcioł, pogrzebany na cmentarzu w Rogowie. Andrzej Dzięcioł jest moim prapraprapraprapradziadkiem. Wprawdzie nie znam jego daty urodzenia, ale łatwo się domyśleć, że musiało się to wydarzyć w latach 80-tych XVII w., czyli za panowania króla Jana III Sobieskiego.

Poniżej zamieszczam skany fotokopii aktu małżeństwa i zgonu Andrzeja Dzięcioła.
1706 maj. Ja, jak wyżej, potwierdzam małżeństwo pomiędzy Andrzejem Dzięciołek i Dorotą Domagalanką, oboje z Woli Wyszogrodzkiej.
Luty 1739. Dnia 18 zmarł Andrzej Dzięcioł namaszczony sakramentami pogrzebany na cmentarzu w Rogowie.
Oryginały ksiąg przechowywane są w archiwum diecezjalnym w Kielcach, dostępne są również w internecie.

Podstawowym źródłem w badaniach genealogicznych są tzw. księgi metrykalne (liber metrices) tj. księgi urodzeń (liber natorum), małżeństw (liber copulatorum) i zgonów (liber mortuorum). Do końca XVIII w. dokumentacja w tychże księgach, była sporządzana po łacinie, następnie dla ziem zaboru pruskiego i austriackiego po niemiecku, a dla zaboru rosyjskiego początkowo po polsku, a po upadku powstania styczniowego po rosyjsku. Księgi najczęściej przechowywane są w archiwach diecezjalnych lub wojewódzkich, ale czasami można je jeszcze odnaleźć w parafiach.  O ile w księgach z czasów Rzeczpospolitej, znajdziemy jedynie potwierdzenie pewnego zdarzenia, czyli zapisek pod konkretną datą, kto się w tym dniu urodził, zmarł lub zawarł związek małżeński, to już w księgach XIX wiecznych uzyskamy informacje o wykonywanym zawodzie naszych przodków, ich statusie majątkowym, miejscu zamieszkania, czy przyczynie śmierci.

Poniżej zamieszczam akt ślubu moich prapradziadków z 1864 roku, Wawrzyńca Dzięcioła i Katarzyny Długasiewicz

Działo się we wsi w Rogowie dnia 25 kwietnia 1864 roku o godzinie drugiej po południu. Wiadomo czynimy iż w przytomności świadków Józefa Pietraszka lat 30 i Franciszka Koźmińskiego lat 31 liczących obu włościan służących dworskich w Rogowie zamieszkałych na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo pomiędzy Wawrzyńcem Dzięciołem włościaninem urodzonym w Rogowie parafii tejże, synem niegdy Filipa i żyjącej Apolonii z Kułagów małżonków Dzięciołów w Rogowie zamieszkały lat 21 mającym na służbie w Rogowie zostającym a Katarzyną Długasiewiczówną panną włościanką urodzoną w Rogowie w parafii tejże córką niegdy Mikołaja i Zofii w Rogowie niegdy zamieszkałych lat 23 mającą na służbie w Rogowie zostającą. Małżeństwo to poprzedziły trzy zapowiedzi w dniach 10, 17 i 20 bieżącego miesiąca i roku w kościele parafialnym tutejszym ogłoszone. Zezwolenie małżeństwa matki nowo zaślubionego ustnie było oświadczone. Małżonkowie nowi oświadczają iż żadnej ugody przedślubnej z sobą nie zawarli. Obrzęd  ten dopełniony został przez podpisanego. Akt ten po przeczytaniu przez nas podpisany gdyż stawiający pisać nie umieją.

Akt urodzenia mojego pradziadka Jakuba Dzięcioła.

Działo się we wsi Rogowie dnia 22 lipca 1867 roku o godzinie 8 rano, stawił się Wawrzyniec Dzięcioł, służący dworski, włościanin we wsi Kęsowo zamieszkały lat 28 mający, w obecności Piotra Musiała lat 31 i Wojciecha Zająca lat 26 liczących, obu włościan służących dworskich, we wsi Kęsowie zamieszkałych i ukazał nam dziecię płci męskiej oświadczając iż takowe urodzone jest we wsi Kęsowie na dniu dzisiejszym o godzinie 4 rano z jego małżonki Katarzyny z Długasiewiczów lat 26 mającej. Dziecięciu  temu na chrzcie świętym, w dniu dzisiejszym przez nas odbytym nadane zostało imię Jakób (dzisiaj Jakub piszemy przez u, wtedy pisano przez ó), a rodzicami chrzestnymi byli Antoni Sadowski z Kobieli i Gibulina z Kęsowa. Akt ten przeczytany, przez nas podpisany, gdyż stawiający świadkowie pisać nie umieją.

Wprawdzie rodzina Dzięciołów nie ma szlacheckich korzeni, co wcale nie znaczy, że ich historia jest nudna. Owszem nie znajdę w niej magnackich pałaców, dworków szlacheckich, pięknych kobiet w jeszcze piękniejszych szatach, zbroi rycerskiej czy skrzydeł husarskich. Odwiedzam za to miejsca w których żyli, chodzę po tych samych drogach, dotykam tych samych budowli, odnajduję ich groby, spotykam krewnych zarówno tych bliższych, jak i tak dalekich, że muszę  wyjaśniać kiedy i w jakich okolicznościach doszło do połączenia rodzin. Poznaję ich problemy dnia bieżącego, odkrywam dramaty ludzkie, jestem świadkiem ich sukcesów i porażek życiowych.

Codziennym zajęciem moich przodków była praca na roli. Początkowo nie należeli do ludzi zamożnych. W dokumentach z XVIII wieku są określani mianem zagrodników, czyli takich co to posiadali niewielki kawałek ziemi, który zapewniał im jedynie utrzymanie. Z biegiem czasu było już gorzej, a oni stawali się coraz biedniejsi (zapewne na skutek dzielenia majątku) i w dokumentach z połowy XIX wieku są określani mianem chałupników (to tacy co posiadali jedynie dom, ale już bez ziemi) i komorników (nie posiadali żadnego majątku, mieszkali u innych ludzi, najczęściej razem ze zwierzętami w specjalnych komórkach lub w chlewach).

Chałupnicy i komornicy, aby zarobić na utrzymanie, najmowali się do pracy u bogatych chłopów, lub też w okolicznych dworach szlacheckich, jako tzw. parobkowie, albo służący dworscy.

Takim właśnie parobkiem był mój prapradziadek Wawrzyniec Dzięcioł, urodzony w roku 1839 w Wyszogrodzie. Wawrzyniec pracował w majątku hrabiego Skórzewskiego (to ci sami Skórzewscy, którzy w tym czasie byli właścicielami pałacu w Lubostroniu koło Bydgoszczy), na służbie w Rogowie zostającym – tak przedstawiono go w akcie ślubu. To zapewne tam poznał swoją przyszłą żonę Katarzynę Długasiewicz, urodzoną w roku 1840, określaną wówczas jako dziewkę dworską. Ślub miał miejsce w Rogowie w roku 1864. Z tego związku urodziło się troje dzieci : Jakub (1867-1932), Łucja (1870) i Teresa (1873- zmarła po 2 tygodniach).

Na cmentarzu w Rogowie odnalazłem kilka grobów Długasiewiczów. Szybko ustaliłem, adres pod którym zamieszkuje pani, która za panny nazywała się Długasiewicz. Kwadrans później rozmawialiśmy u niej w domu (była bardzo wzruszona, pojawiło się kilka łez).

W trakcie prac nad drzewem genealogicznym dosyć często będziemy stykali się z wiadomościami, które mogą nas nieco szokować np. dotyczącymi obyczajowości.

W niemal powszechnej opinii, panującej w dzisiejszej rzeczywistości, obecne zwyczaje i zasady moralne, uznawane są za bardzo liberalne, a czasem wręcz rozwiązłe, w przeciwieństwie do tych, jakie obowiązywały przed wiekami na polskiej, a więc surowej i konserwatywnej wsi.

Jako przeciwwagę do tej opinii, znowu posłużę się przykładem jednego z moich przodków, a konkretnie Antonim Dzięciołem, synem Filipa (tego, który żył w latach 1741-1801).

Antoni urodził się w roku 1777, jako trzecie dziecko, w rodzinie Filipa i Marianny z domu Jachna. Mając 23 lata ożenił się ze starszą od siebie o 12 lat wdową Marianną Zaczyńską. Ponieważ w tym czasie żył jeszcze jego ojciec, to myślę, że Antoni do ożenku został przez niego przymuszony. Z małżeństwa tego przyszło na świat troje dzieci. Antoni został wdowcem mając 40 lat, gdyż w dniu 6 marca 1817 roku umarła żona Marianna. Mój przodek musiał być tzw. człowiekiem czynu i zamiast marnować czas na trwaniu w beznadziejnej rozpaczy po śmierci Marianny, postanowił ponownie stanąć na ślubnym kobiercu. Po 51 dniach bycia wdowcem, w dniu 27 kwietnia 1817 r. poślubił (przed ślubem musiał jeszcze dać tzw. zapowiedzi w kościele, to było obowiązkowe), pannę Agnieszkę Krzych ze wsi Gręboszów. Trudno określić ile naprawdę wiosen liczyła sobie Agnieszka w dniu zamążpójścia, gdyż rodząc w kolejnych latach dzieci, ciągle utrzymywała, że ma 30 lat. Zagadką jest też okoliczność w jakiej poznali się małżonkowie, gdyż Gręboszów leży po drugiej stronie Wisły, na terenach nazywanych wtedy Galicją, należącą wówczas do Austrii, a Antoni był poddanym cara rosyjskiego. Jak widać sprawdza się porzekadło, że miłość nie zna granic.

Antoni jeszcze raz się ożenił, bo umierając jako „dziad szpitalny” (chociaż  we wcześniejszych latach był określany mianem zagrodnika), pozostawił po sobie wdowę Zofię Dzięcioł z domu Nowak. W tym miejscu pozwolę sobie na wyjaśnienie terminu dziad szpitalny.

Właściciel okolicznych wsi nazywanych kluczem rogowskim, wybudował w pobliżu cmentarza w Rogowie kościół (kaplicę) cmentarną i szpital dla ubogich. Nie był to jednak szpital, w dzisiejszym słowa znaczeniu gdyż był przeznaczony dla biedoty wiejskiej i byłych parobków, tzw. komorników, którzy z uwagi na wiek = i choroby nie mogli już pracować. Ponieważ nie posiadali swoich domów, a nikt ich nie chciał utrzymywać, byli bezceremonialnie wyrzucani na dwór. Dzięki hojności miejscowego hrabiego, mogli w takim przybytku oczekiwać na śmierć. Tak więc, dzisiaj zamiast słowo szpital, bardziej pasuje termin przytułek lub noclegownia. Taki mieszkaniec szpitala, w dokumentach był nazywany dziadem szpitalnym. Niektórzy z moich przodków byli pensjonariuszami tego przybytku. Dzisiaj nie ma już śladu po tym budynku, a wracając do kościoła cmentarnego, to w latach 90-tych XX w, był w takiej ruinie, że groziło mu zawalenie. Podjęto wtedy decyzję o przeniesieniu go na teren skansenu w Tokarni koło Kielc. W skansenie został odrestaurowany, znajduje się tam obecnie, a w niedzielę odbywają się  w nim również nabożeństwa.

Poniżej zamieszczam fotografie tego kościoła.

To właśnie w tym kościele przed pochówkiem odprawiano msze za moich przodków, na których ich uczestnicy opłakiwali, albo tylko tak udawali swoich bliskich.

W skansenie w Tokarni znajdują się również chaty chłopskie z połowy XIX w, jakie budowano wówczas na wsi kieleckiej.

W tego typu chatach zamieszkiwało do 10 osób. Nie jest to zbyt budujący widok, ale proszę pamiętać, iż np. tacy komornicy, to nawet tego nie posiadali. Spali w chlewie na wiązce siana, a na stare lata jako tzw. dziady szpitale tułali się po wsi oczekując na śmierć.

Do skansenu w Tokarni, przeniesiony został również z terenu dawnego majątku w Rogowie spichlerz, w którym być może pracowali moi krewni.

Dzieje samego majątku szlacheckiego w Rogowie są bardzo barwne i intrygujące, a jego początki, dzięki pierwszemu właścicielowi w osobie Hińczy z Rogowa sięgają czasów bitwy grunwaldzkiej.

Niestety samego dworu, który również nazywany był pałacem dzisiaj już nie ma (spłonął w czasie II wojny światowej), jednak pozostała jego niezwykle burzliwa historia, którą odkrywam z wielką przyjemnością.

Poniżej przedstawiam jedynie żałosne resztki dworu w Rogowie.

W moich badaniach genealogicznych nie ograniczam się jedynie do rodziny Dzięciołów, ale rozszerzyłem je do 4 rodzin (dziadkowie i babcie) i muszę przyznać, że historia każdej z nich jest równie fascynująca.

Czytając wspomnienia jednej z moich protoplastek, ale tym razem ze strony mamy, poznałem mentalność mieszkańców wielkopolskiej wsi przełomu XIX i XX wieku, prześledziłem biznesową karierę mojego kolejnego pradziadka, zakończoną jego upadkiem, czytałem dramatyczną relację z zatopienia okrętu na którym służył mój daleki krewny, w czasie bitwy pod Cuszimą, jaka miała miejsce w roku 1905, w trakcie wojny rosyjsko-japońskiej.

To tak w szalonym skrócie wygląda sposób pracy genealoga i rodzaj wiadomości jakie może uzyskać. Po ich skompletowaniu i opisaniu, otrzymamy nie tylko suchy wykres drzewa genealogicznego, ale księgę prezentującą historię danej rodziny na tle rozgrywających się wydarzeń historycznych wraz z opisem panujących zwyczajów.

Chętnych do poznania dziejów rodzinnych, zapraszam do kontaktu.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce.